NADCHODZI ZIMA ................PAMIĘTAJMY O WSZYSTKICH POTRZEBUJĄCYCH - LUDZIACH I ZWIERZĘTACH!!! THE WINTER IS COMING...................LET'S REMEMBER ALL IN NEED - HUMANS AND ANIMALS!!!

niedziela, września 05, 2010

A jednak można / It can be done

Chociaż na liście moich ulubionych rzeczy nie znalazła się ludzka dobroć, to właśnie ona, szczególnie ta wyrażająca się wielkodusznością, potrafi doprowadzić mnie do łzawego wzruszenia. A moja dzisiejsza historia, chociaż przypomina trochę fikcję, i to z czysto hollywódzkim zakończeniem, nie została wymyślona przez  scenarzystę, ale wymarzona przez jednego wielkodusznego człowieka (i trzech współwłaścicieli wyznających te same zasady)... Bob Moore z Portland w Oregonie, bo o nim mowa, wiele lat temu zakupił stary młyn, który wyremontował i przemalował na czerwono (wzorując się na wielu podobnie czarujących młynach w środkowych i zachodnich stanach USA). Stąd nazwa firmy Czerwony Młyn Boba, która specjalizuje się w przetwarzaniu wszelakich zbóż, roślin strączkowych, i innych darów natury. Obecnie ten stary młyn został przekształcony na duży sklep i restaurację, a główne mielenie odbywa się w pobliskim młynie (bardziej odpowiadającym standardom współczesnego przetwórstwa żywności). Robię tam regularne zakupy do moich wypieków, bo i jakość produków nieporównywalnie wysoka (mielone na kwarcowych kamieniach młyńskich 
młyńskie kamienie kwarcowe...
 z niemodyfikowanych genetycznie ekologicznych zbóż i nasion), a i rozmaitość tychże (pod jednym dachem) niespotykana chyba w wielu miejscach. I teraz nadchodzi moment wzruszeniowo- łzawy... 
Otóż tenże Bob, kilka miesięcy temu, a dokładnie w dniu swoich 81-szych urodzin przekazał Czerwony Młyn w ręce pracowników, przez umożliwienie im zakupu udziałów! Proste prawda? Może i proste, ale mnie ścięło z nóg! I jeszcze do tej pory nie znalazłam odpowiedzi na pytanie jak to się dzieje, że w kraju zakochanym (!) w akumulowaniu dóbr materialnych ponad wszystko znajdują się ludzie, którzy przekładają dobro ponad zysk ?????????????
Pozostawię więc moich obserwatorów z jedną myślą. Głęboko wierzę, że dobre energie stworzone tutaj przez Boba i jego wspólników (jak również wszystkich udziałowców tej firmy) znajdą drogę do Waszych domów ;=) Czego Wam, oczywiście, życzę z całego serca!

O niezwykłym darze dla pracowników przez Boba i jego wspólników można przeczytać tutaj:--> wywiad z Bobem Moore

... wnętrze sklepu zbożowego w Czerwonym Młynie..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



...inside the Bob's Red Mill store...


Although human goodness did not make it to my favorite things' list, it can, especially when expressed through generosity, move me to tears. And my story today, though somehow resembling fiction, with a clearly pronounced Hollywood ending, was not created by a screenwriter, but dreamt out by a big-hearted man (and three co-owners, sharing his ideas)...Bob Moore from Portland, Oregon, is the man, who purchased an old mill a few years ago, restored it, and painted it red (emulating many other similarly charming mills found in the Midwestern and Western States of the US). Therefore, the name of the company Bob's Red Mill, which specializes in processing grains, legumes,and other gifts of nature. Recently, the old mill was transformed into a large store and a restaurant, and the milling takes place in a nearby location (which follows better the modern standards of food processing).
The old quartz stone by the entrance to the Bob's Red Mill store
I shop there regularly, since not only the quality of products is incomparably high (from genetically unmodified grains and seeds ground on quartz stones), but also variety of them (under one roof) I find unmatched anywhere else. And now comes touchy-teary moment in this story...
Well, the latter Bob, a few months ago, and exactly on his 81st birthday gave the Red Mill to his employees, through the stock share options. Simple, isn't it? Perhaps it is simple, but shook me to the bone. For I am still trying to find an answer how is it possible that in a country in love (!) with accumulating material goods above all there still are people who chose goodness over profit ???????
Thus, I am going to leave you with one reflection. I strongly believe that the good energy created here by Bob and his partners (as well as all shareholders in the company) will find a way to your homes ;=) Which, of course, I wish to all of you wholeheartedly!

You can read about Bob and his partners' generous gift here:--> interview with Bob Moore

6 komentarzy:

  1. Wspaniałe miejsce! Dobrze, że są tacy ludzie. A przy okazji, w UK jedna z najbardziej znanych firm na rynku, domy towarowe John Lewis i supermarkety górnopółkowe Waitrose, które są jedną spółką, działają jako partnership - wszyscy pracownicy mają udziały, łącznie z kasjerkami/ami, nie tylko management. Jak więc widać - nawet tak duże, obracające miliardami funtów przedsiębiorstwa mogą być etyczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest jeszcze kilka bardzo "ludzkich" miejsc w Portland, a zapewne wiem tylko o niektórych ;=) Ta liczba zwieksza się z każdym rokiem, i to napawa otuchą... Cieszę sie, że i u Ciebie są tacy ludzie!

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna historia, wręcz niewiarygodna

    OdpowiedzUsuń
  4. Nino - dlatego tę historię opisałam, bo uważam, że my współcześni ludzie za bardzo koncentrujemy się na sytuacjach związanych z nienawiścią, przemocą, i generalnie patologią (dlatego nie oglądam programów telewizyjnych - bo tam od tego aż kapie!)... A to taka piękna i wzruszająca (i nade wszystko PRAWDZIWA) historia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wzruszajaca historia i pieknie opisana. Zdarzaja sike jeszcze na tym swiecie ludzie, dla ktorych zysk nie gra roli pierwszoplanowej... Liliana

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się Liluś, że i Ty tutaj dotarłaś...i, oczywiście, że ta historia nie zniknie w otchłaniach niepamięci... :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz / Thank you for your comment :)