NADCHODZI ZIMA ................PAMIĘTAJMY O WSZYSTKICH POTRZEBUJĄCYCH - LUDZIACH I ZWIERZĘTACH!!! THE WINTER IS COMING...................LET'S REMEMBER ALL IN NEED - HUMANS AND ANIMALS!!!

środa, sierpnia 25, 2010

Zabawa w kotka i myszkę (część 2) / Plying cat and mouse (part 2)

Różnica pomiędzy przyjaciółmi i zwierzętami domowymi jest taka, że przyjaciołom pozwalamy tylko spędzać czas w naszym towarzystwie, a  zwierzętom pozwalamy wejść w naszą samotność - Robert Brault


Nie wierzę w przypadki, chociaż nie jestem też fatalistką. Wierzę w to, że obserwator tworzy swoją rzeczywistość, przez sam akt obserwacji (kiedyś napiszę o mojej fascynacji fizyką kwantową, z jej teoriami o energii ciagle poruszających się [i potencjalnie przebywających w różnych miejscach, ale w tym samym czasie!] atomach)... Dlatego kiedy kot, który nosi oficjalne imię George (Jerzy), pojawił się w moim życiu pewnego letniego dnia, 2008 roku, wiedziałam, że nie przez przypadek. Ponieważ w wynajmowanym mieszkaniu nie mogłam mieć psa, już od pewnego czasu przemyśliwałam o zaadoptowaniu  ze schroniska małego kotka (jest ich tam ciągle zbyt dużo). Ale jak to się często dzieje, notorycznie wydarzało się coś, co wymagało natychmiastowego działania, albo uwagi. I sprawa adopcji schodziła na drugi plan... Jednak energia/motywacja/chęć/potrzeba (jakkolwiek to nazwać) pozostała! I stała się moją rzeczywistością, gdy koleżanka z Instytutu Badań Naukowych spytała, czy nie znam kogoś, kto zajął by się jej kotem w trakcie nadchodzącego lata. Oczywiście, znałam taką osobę!

Uczciwie przyznaję, że przez pierwszy miesiąc trochę "smuciłam" z powodu utraconej niezależności, ale bardzo szybko fascynująca osobowość Lulusia (tak na niego wołam) zawirowała całym moim światem. Oczywiście, na początku nie miałam zupełnie pojęcia o życiu emocjonalnym kotów, i chyba tylko ci, którzy żyją w ich towarzystwie (w przeciwieństiwe do psów, nie można być właścicielem kota!) tak naprawdę potrafią zrozumieć potęgę kocich uczuć i przywiązania.
Luluś jest moim kompanem w radości i smutku, bo potrafi świetnie wyczuwać mój stan ducha. Jest również moim źródłem radości. Mogę na niego patrzeć godzinami, szczególnie gdy przychodzi i kładzie się na moich stopach, albo dotyka łapką mojej nogi i tak zasypia sobie słodko. Albo wtedy, kiedy lata po mieszkaniu jak "sputnik", rozsadzany energią pełnowartościowego jedzenia. Nawet nauczyłam go w ciagu kilku dni prosić łapką o przysmaki (tak jak to często robią psiaki), co zdecydowanie jest próbką jego nietuzinkowej inteligencji. Po prostu, Luluś jest najbardziej wyjątkowym kotem jakiego znam!

I tak sobie radośnie i ciekawie żyjemy pod jednym dachem od dwóch lat, a ja skracam wszystkie moje pobyty poza domem do minimum, bo tam zawsze czeka na mnie mój ukochany "futrzak"...

PS. Jesienią koleżanka przeprowadzała się w rejon świata o bardzo gorącym klimacie i obawiała się jak wpłynie on na (wtedy jeszcze jej) długowłosego kocurka. Teraz, po kilku dniach ponad 30 stopniowych temperatur w Portland rozumiem ją doskonale. Dlatego Luluś został przeze mnie oficjalnie zaadoptowany, a ponieważ nikt nie znał dokładnej daty jego urodzin, arbitrarnie zdecydowałam na Święto Dziękczynienia (ostatni czwartek Listopada) - z wiadomych względów ;=)


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


The difference between friends and pets is that friends we allow into our company, pets we allow into our solitude - Robert Brault 


I don't believe in accidents, although I am not a fatalist either. I believe that the observer creates its own reality, just by observing (one day I will write about my fascination with quantum physics,with its theories about energies of the ever-moving [and potentially existing at the same time in multiple locations] atoms... Thus, when the cat, whose official name is George, appeared in my house one summer day in the year 2008 I knew it was not by accident. You see, I was already contemplating adopting a little kitty from a shelter (still too many of them there), since due to my rental status I could not have a dog. However, as the life goes, there were always too many things of importance to be occupied with. And the issue of adoption was being pushed into the background... Yet, the energy/motivation/need (whatever you call it) remained! And it became my reality, when my colleague from the Research Institute asked if I knew anybody, who could take care of her cat during the upcoming summer. Certainly, I knew her!


I have to honestly admit that during the first month I was "sulking" a bit over my lost independence, but the fascinating personality of Luluś (that's how I call him) quickly whirled my world around. Of course, in the beginning I had no idea about the emotional life of cats, and it appears that only those who live in their company (in contrast to dogs, you cannot own a cat!) can truly understand the depth of feelings and attachment in them.
Luluś is my companion in joy and sorrow, since he is amazingly able to sense my emotional state. He is also the source of my joy. I can watch him for hours, especially when he comes and lies down on my feet, or touches one of my legs with his paw and sweetly falls asleep. Or, when he runs around like a "sputnik", energized by his nutritious food. I even thought him, within a few days, to ask for treats with his paw (the same way dogs do it), which is certainly a sample of his unconventional intelligence. Purely, Luluś is the most amazing cat I have known!


And so, for the past two years we have been joyously and amusingly living under one roof, while I have been trying to minimize any time spent outside the home, because my lovely "furry" is always waiting for me there... 

PS. In the fall, my colleague was moving to a part of the world with very high temperatures and was afraid how they will affect (then hers) long-haired kitty. Now, after a few days of temperatures above 85 degrees I understand her concerns very well. Thus, I officially adopted Luluś, but since nobody knew his exact birth date,I arbitrarily decided on Thanksgiving (last Thursday of November) - for obvious reasons ;=)

0 komentarzy/comments:

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawiony komentarz / Thank you for your comment :)